No tak zamknąć temat w kilkuset słowach... Davies napisał książkę, która ma z 800 stron. Ten artykuł pełny jest nieścisłości, nie wiem kim jest człowiek go piszący.
Najbardziej boli , że Radzio Sikorski dzień przed godzina W rzuca na twitterze kilkuset znakową opinię, granat który niszczy wszystko - pamięć, szacunek i godność. I odziera tych ludzi z tych wszystkich przymiotów bez zastanowienia, właśnie w ten dzień. Nie mógł tego napisać w czerwcu, listopadzie. Musiał 31 lipca...
Inna sprawa, że jakimś dziwnym trafem powstanie w gettcie jest dzisiaj gloryfikowane przy jednoczesnym deprecjonowaniu warszawskiego, a dlaczego? Przecież to w gettcie było z góry skazane na niepowodzenie. To ¯ydzi w gettcie mieli prawo podjąć walkę, a Warszawiacy nie?
A co z ostatnim, nieświadomym porozumiem Ruskich i Niemców odnośnie losu Polaków - to oni blokowali nadejście odsieczy powstańczych oddziałów z całej Polski. ¯ołnierze Podziemia dostali rozkaz pomocy Warszawie i spieszyli do stolicy, ale zarówno Niemcy jak i Rosjanie postawili blokady i uniemożliwili dotarcie tych oddziałów do Warszawy. Oni działali wspólnie, choć nieświadomie, przeciw Powstaniu!
Dwa tygodnie wcześniej wyzwolono Wilno, dokonali tego żołnierze AK we współpracy z Czerwoną Armią, a później ci pierwsi zostali aresztowani i wysłani do kołchozów.
Jednak nie chodzi tutaj o polityczne konsekwencje, tylko o same kwestie militarne. Jeśli gość w artykule pisze, że powstanie "załamało się" po kilku dniach, to ja pytam jakim cudem do 2 października walczono? Prawie dwa miesiące po załamaniu? Fakt, z dzienników powstańczych, z raportów komendy głównej AK można wyczytać dramatyczne raporty ale jednak dalej walczono, choć liczba ofiar była przytłaczająca. Dlatego odrzucam argument, że powstanie się załamało. Powstańcy nie osiągnęli strategicznych celów ale zrobili jedną bardzo ważną rzecz - trwali w walce i właśnie w czasie kiedy oni ginęli rzekomo bezsensownie była pora na reakcje, na pomoc, na to czego należy i trzeba żądać od sojuszników - przestańcie sobie sami wbijać szpilki i zwalać winę na swoich - to takie polskie!
Cała sprawa rozbija się tak naprawdę o Rosjan i to jak się zachowali, ich bierność (ale tylko częściowa, przypominam o tym co napisałem wyżej!), wyrachowanie i obserwacja konającego miasta. Oprócz odcięcia odsieczy nie dopuścili na lotniska samolotów aliantów, nie dali wsparcia artyleryjskiego, wysłali za to Berlingowców na pewną śmierć, bo jak inaczej nazwać tak nieprzygotowany desant... a w ostatniej dekadzie lipca nawoływali przez radio by chwycić za broń.
Powstanie to temat rzeka, ja jestem dumny z tego epizodu naszej historii i widzę w nim głęboki sens, podobnie jak w poprzednich zrywach.
Nie sposób jest oceniać tych wydarzeń z dzisiejszej perspektywy w sposób obiektywny, to jest po prostu niemożliwe...
Pozdrawiam